Starcie dwóch niepokonanych drużyn na Vitality Stadium
W 24. kolejce Premier League doszło do niezwykle interesującego starcia pomiędzy AFC Bournemouth a Liverpoolem. Nie był to zwykły mecz, lecz pojedynek dwóch zespołów, które mogły pochwalić się imponującymi seriami bez porażki. Gospodarze, popularne „Wisienki”, nie przegrali od jedenastu ligowych spotkań, co stanowiło rekord klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z kolei „The Reds” byli niepokonani od osiemnastu meczów i pewnie zmierzali po mistrzostwo Anglii. Spotkanie na najmniejszym stadionie w lidze zapowiadało się więc jako prawdziwy test dla obu ekip, a jego wynik miał bezpośrednio wpłynąć na rankingi AFC Bournemouth Liverpool w ligowej tabeli. Obie drużyny przystępowały do rywalizacji w glorii chwały, mając na koncie niedawne spektakularne zwycięstwa, jak choćby rozbicie przez Bournemouth Nottingham Forest 5:0.
Jak wyglądały składy AFC Bournemouth i Liverpool?
Trenerzy obu zespołów, Andoni Iraola i Arne Slot, postawili na sprawdzone nazwiska, choć nie obyło się bez pewnych korekt. W bramce gospodarzy stanął Kepa Arrizabalaga, a w defensywie mogliśmy oglądać między innymi Zabarnyia i Kerkeza. Siłę ofensywną mieli stanowić Kluivert, Semenyo oraz bohater ostatniego meczu, Dango Ouattara. Liverpool odpowiedział najmocniejszym zestawieniem z Alissonem w bramce oraz Trentem Alexandrem-Arnoldem, Virgilem van Dijkiem i Robertsonem w obronie. W środku pola grę kreowali Szoboszlai i Mac Allister, a za strzelanie bramek odpowiedzialne było trio Salah, Díaz i Gakpo. Takie zestawienia gwarantowały emocje i walkę o każdy centymetr boiska od pierwszej do ostatniej minuty.
Salah przełamuje impas i dołącza do elity
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, a inicjatywę od pierwszych sekund przejęli gospodarze. Już w 10. sekundzie groźny strzał oddał Antoine Semenyo, ale Alisson był na posterunku. Bournemouth nie zwalniało tempa – najpierw Justin Kluivert, a później ponownie Semenyo, obijali obramowanie bramki Liverpoolu. Goście odpowiedzieli strzałami Gakpo i Szoboszlaia, lecz Kepa nie dał się zaskoczyć. Przełom nastąpił w 27. minucie, gdy Lewis Cook sfaulował w polu karnym Cody’ego Gakpo. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a do piłki podszedł Mohamed Salah. Egipcjanin pewnym strzałem pokonał bramkarza, zdobywając swojego 20. gola w sezonie i dołączając do elitarnego grona zawodników, którzy dokonali tej sztuki w pięciu różnych sezonach Premier League, obok takich legend jak Alan Shearer, Sergio Agüero, Harry Kane i Thierry Henry.
Druga połowa pod dyktando gości i dublet Egipcjanina
Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. Mimo początkowych prób Bournemouth, w tym świetnej sytuacji Semenyo obronionej przez Alissona, to Liverpool stopniowo przejmował kontrolę nad spotkaniem. Kluczowym momentem, który mógł odwrócić losy meczu, było spektakularne pudło Justina Kluiverta, który z bliskiej odległości nie trafił do pustej bramki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, co potwierdziło się w 75. minucie. Błyskawiczna kontra „The Reds” zakończyła się podaniem Curtisa Jonesa do Mohameda Salaha, a ten znakomitym technicznym strzałem po raz drugi pokonał Kepę, ustalając wynik meczu na 2:0.
Jak porażka z The Reds wpłynęła na rankingi AFC Bournemouth Liverpool w tabeli Premier League?
Zwycięstwo pozwoliło Liverpoolowi przerwać rekordową serię „Wisienek” i umocnić się na pozycji lidera Premier League, zwiększając przewagę nad drugim w tabeli Arsenalem do dziewięciu punktów. Dla Bournemouth porażka oznaczała koniec historycznej passy i zatrzymanie marszu w górę tabeli, jednak postawa drużyny w tym sezonie wciąż jest oceniana jako rewelacyjna. Ostateczny wynik mocno wpłynął na rankingi AFC Bournemouth Liverpool – „The Reds” potwierdzili swoje mistrzowskie aspiracje, podczas gdy „Wisienki” muszą szukać punktów w kolejnych spotkaniach, aby utrzymać bezpieczną pozycję w środku stawki.
Kluczowe statystyki spotkania
Mecz obfitował w wiele ciekawych momentów, a statystyki dobrze oddają przebieg rywalizacji. Choć Bournemouth trzykrotnie obijało słupek i poprzeczkę bramki Alissona, to Liverpool wykazał się zabójczą skutecznością. Dublet Mohameda Salaha był decydujący, a Egipcjanin po raz kolejny udowodnił, że jest kluczową postacią w układance Arne Slota. Znakomite interwencje Alissona, zwłaszcza w sytuacjach sam na sam, również miały ogromny wpływ na końcowy rezultat, uniemożliwiając gospodarzom zdobycie choćby honorowego trafienia.